piątek, 4 października 2013

Iszy tydzień pracy młodej lekarki. Człowieka, zwierząt czyli wszystkiego co oddycha nie gasimy gaśnicą.

Wtorek
Zaczęła pracę.
Szkolenie BhP i wnioski powyżej.
A amlodypina jako objaw niepożądany daje obrzęki.
Prezent dla Franka i urodziny.

Środa
Dzieciak wypił 2,5 ml Tusipeksu.
Kurczak po Chińsku.
Łukasz, liczenie.

Czwartek
Na 7.30. "Kto rano wstaje temu pan Bóg daje."
Dzieciak wziął 2,5 mg amlodypiny. Jej pierwsza pacjentka.
Umowa o pracę. Dyżury - 2 w tygodniu po 5 h. Czyli dziś trzeba zostać. Lipa.
Dyżur trwał 5 minut.
Pieczątka.
Oddała Paybacki.
Wieczorem chwila na Chirurgów. Wzruszona. "<i>Like magic... you're a doctor.</i>" Za kilkanaście dni jej wręczenie dyplomów. Też zaprosi rodziców. To dla nich te 6 lat. I dzięki nim. Ich wyraz twarzy będzie bezcenny.
Zimno jak w dupie.
Na niedziele szynka marynowana i surówka z pekińskiej z pomidorami i ogórkiem.

Piątek
Zakatarzona ale dzielna wyszła do pracy.
1 gardło - wcześniak, encefalopatia niedokrwienno-niedotlenieniowa. 2 zapalenia płuc. Molestowanie. 2 sraczki.
Dyżur - był, o 15.00 wyszła.
Zupa dyniowa i rolada bezowa.

Brak komentarzy: